Tragiczny los mojego pradziadka, podporucznika rezerwy Adama Flisa, więźnia obozu jenieckiego w Kozielsku

3 września, 2011

Praca kon­kur­so­wa Zuzanny Kurzeji, uczen­ni­cy kl. 6B Szkoły Podstawowej nr 7 w Nowym Sączu.

Niedawno dowie­dzia­łam się o moim pra­dziad­ku Adamie Flisie, któ­ry zgi­nął pod­czas II woj­ny świa­to­wej. Fakt ten bar­dzo mnie zain­te­re­so­wał, posta­no­wi­łam więc dowie­dzieć się nie­co wię­cej o histo­rii moje­go przod­ka. W tym celu wybra­łam się do mojej bab­ci Marii Kurzejowej, cór­ki Adama Flisa. W trak­cie odwie­dzin prze­pro­wa­dzi­łam z moją bab­cią roz­mo­wę w for­mie wywia­du i dowie­dzia­łam się wie­lu cie­ka­wych rze­czy o moim pra­dziad­ku i pośred­nio o losach Polaków w trak­cie II woj­ny świa­to­wej.

Zuzia: Babciu opo­wiedz mi pro­szę o two­im tacie, Adamie Flisie.
Babcia: Mój tatuś uro­dził się 28 listo­pa­da 1910 r. w Starym Sączu jako syn Tadeusza Flisa i Janiny Olszewskiej. Szkołę powszech­ną ukoń­czył w rodzin­nym mie­ście, a gim­na­zjum w Jaśle w 1928 r. Następnie stu­dio­wał na Uniwersytecie Jagiellońskim filo­zo­fię i filo­lo­gię pol­ską. Dyplom uczel­ni uzy­skał w 1938 r. Ukończył rów­nież Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty numer II przy Ósmym Pułku Piechoty Legionowej w Tomaszowie Lubelskim. W 1932 r. otrzy­mał sto­pień pod­po­rucz­ni­ka rezer­wy. W grud­niu 1938 r. oże­nił się z moją mamu­sią Wandą Haczkiewicz, któ­rą poznał w trak­cie stu­diów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Początkowo zamiesz­ka­li w Nowym Sączu, a tuż przed wybu­chem woj­ny wyje­cha­li do Grybowa, gdzie mój tatuś otrzy­mał pra­ce w tam­tej­szym gim­na­zjum.

Dlaczego mój pra­dzia­dek poszedł na woj­nę?
Jak Ci już wspo­mi­na­łam, mój ojciec był pod­po­rucz­ni­kiem rezer­wy i w wyni­ku mobi­li­za­cji został powo­ła­ny do woj­ska w poło­wie sierp­nia 1939 r. Władze pol­skie liczy­ły się z moż­li­wo­ścią ata­ku Niemiec Hitlerowskich na nasz kraj. Tatuś mój został wcie­lo­ny do I Pułku Strzelców Podhalańskich i wyru­szył na front.

Jak Adam Flis tra­fił do obo­zu w Katyniu?
Moja dro­ga, nie zna­my szcze­gó­łów losu jego oddzia­łu, wie­my jedy­nie, że wyco­fu­jąc się przed prze­wa­ża­ją­cy­mi siła­mi nie­miec­ki­mi, prze­miesz­cza­li się na wschód. 17 wrze­śnia 1939 r. na Polskę, któ­ra toczy­ła nie­rów­ną wal­kę z Hitlerowskimi Niemcami, ude­rzy­ła Rosja Sowiecka. W wyni­ku tego ata­ku od stro­ny wschod­niej pol­skie oddzia­ły wpa­dły w śmier­tel­ną pułap­kę. Polskie oddzia­ły dosta­ły się w ten spo­sób do nie­wo­li Sowieckiej. Oficerowie pol­scy zosta­li roz­miesz­cze­ni w kil­ku obo­zach jeniec­kich w Ostaszkowie, Starobielsku, Katyniu i Kozielsku. Mój Ojciec tra­fił wła­śnie do tego ostat­nie­go. Dzisiaj przy­ję­ło się pod hasłem „Katyń” umiesz­czać sze­reg obo­zów jeniec­kich roz­miesz­czo­nych w Rosji w oko­li­cach Smoleńska.

Jak wyglą­da­ło życie w obo­zie?
Nie zna­my wie­lu szcze­gó­łów doty­czą­cych życia obo­zo­we­go, wie­my jedy­nie, że ofi­ce­ro­wie pol­scy two­rzy­li sobie namiast­kę „nor­mal­nych” warun­ków, aby prze­trwać ten trud­ny czas. Jedną z nie­licz­nych wia­do­mo­ści prze­ka­zał mojej mamu­si ksią­żę Lubomirski, któ­ry został wyku­pio­ny z obo­zu w Kozielsku. Poinformował on naszą rodzi­nę, że w począt­ku 1940 r. mój tatuś był zdro­wy, orga­ni­zo­wał biblio­te­kę obo­zo­wą i był ani­ma­to­rem życia kul­tu­ral­ne­go w obo­zie. Zachował się do dnia dzi­siej­sze­go jedy­ny list od moje­go ojca pisa­ny z obo­zu, w któ­rym wypy­ty­wał on o losy swo­ich naj­bliż­szych i był prze­cho­wy­wa­ny przez moją mamu­się, jako naj­cen­niej­sza pamiąt­ka po moim tatu­siu.

Babciu dla­cze­go nie zna­łaś swo­je­go taty?
Jak Ci już wspo­mi­na­łam tatuś mój wyszedł na woj­nę we wrze­śniu 1939 r. W tym cza­sie moja mamu­sia była w cią­ży ze mną. Ja uro­dzi­łam się dopie­ro w listo­pa­dzie w 1939 r. w związ­ku z tym nie mogłam znać moje­go ojca. Nie wiem nawet czy mój tatuś dowie­dział się o moich uro­dzi­nach, gdyż kart­ka pocz­to­wa z infor­ma­cją o moich uro­dzi­nach i zdję­ciem wró­ci­ła do adre­sa­ta, choć zdję­cie zosta­ło ode­rwa­ne.

Nie rozu­miem dla­cze­go Rosjanie byli tak okrut­ni dla naszych ofi­ce­rów. Dlaczego zor­ga­ni­zo­wa­li te obo­zy i na koniec wszyst­kich wymor­do­wa­li?
Na moc­ny poro­zu­mie­nia mię­dzy Hitlerowskimi Niemcami a Sowiecką Rosją (Pakt Ribbentrop-Mołotow) fak­tycz­nie doko­nał się kolej­ny roz­biór Polski. Obydwaj agre­so­rzy dąży­li wiel­ki­mi spo­so­ba­mi do uni­ce­stwie­nia naro­du pol­skie­go. Obozy jeniec­kie zor­ga­ni­zo­wa­ne przez Związek Radziecki, wpi­sa­ne były w stra­te­gie zagła­dy Polski. Oficerowie wię­zie­ni w tych obo­zach two­rzy­li inte­lek­tu­al­ną i kul­tu­ral­ną eli­tę przed­wo­jen­nej Polski. Musisz wie­dzieć, że do tej pory jeń­cy wojen­ni na mocy pra­wa mię­dzy­na­ro­do­we­go byli nie­ty­kal­ni, dopie­ro Rosja Sowiecka jako pierw­sza na tak wiel­ką ska­lę odwa­ży­ła się wymor­do­wać ich tak wie­lu.

Jak to się odby­ło?
To bar­dzo dra­ma­tycz­na i prze­ra­ża­ją­ca histo­ria. Powiem Ci tyl­ko tyle, że na mocy roz­ka­zu Józefa Stalina, ówcze­sne­go przy­wód­cy Rosji Sowieckiej, wszy­scy pol­scy ofi­ce­ro­wie zosta­li pota­jem­nie wywie­zie­ni ze swo­ich obo­zów i stra­ce­ni skry­to­bój­czym strza­łem w tył gło­wy. Ciała ich wrzu­co­no do ogrom­nych wyko­pa­nych wcze­śniej dołów two­rząc w ten spo­sób gigan­tycz­ne wspól­ne mogi­ły.

Jak two­ja mamu­sia dowie­dzia­ła się o śmier­ci swo­je­go męża?
Wyobraź sobie, że moja mamu­sia wła­ści­wie nigdy nie przy­ję­ła do wia­do­mo­ści śmier­ci swo­je­go męża. Całe powo­jen­ne życie na nie­go cze­ka­ła i nigdy nie wzię­ła do ręki tak zwa­nej „Listy Katyńskiej”, któ­rą od momen­tu odkry­cia tej strasz­li­wej zbrod­ni suk­ce­syw­nie uzu­peł­nia­no o nazwi­ska pol­skich ofi­ce­rów.

Babciu dla­cze­go spra­wa „mor­du katyń­skie­go” byłą w powo­jen­nej Polsce tak dłu­go prze­mil­cza­na i ukry­wa­na?
Moja dro­ga, musisz wie­dzieć, że powo­jen­na Polska do 1991 r. nie była wol­nym kra­jem i w dużym stop­niu uza­leż­nio­na była od Rosji Sowieckiej. Kolejne eki­py rzą­dzą­ce Związkiem Radzieckim sta­ra­ły się ukryć przed świa­tem tę kosz­mar­ną zbrod­nię. Polskie wła­dze, będą­ce pod­po­rząd­ko­wa­ne wła­dzom Kremla, rów­nież uczest­ni­czy­ły w two­rze­niu tak zwa­ne­go „kłam­stwa katyń­skie­go”, w któ­rym sta­ra­no się prze­rzu­cić winę za zbrod­nię na żoł­nie­rzy nie­miec­kich.

Czy zosta­ły jakieś pamiąt­ki po moim pra­dziad­ku?
Zachowało się wie­le pamią­tek po moim tatu­siu, m.in. zdję­cia z wcze­sne­go dzie­ciń­stwa, mło­do­ści, okre­su uni­wer­sy­tec­kie­go i cza­sów tuż przed wybu­chem woj­ny. W archi­wum rodzin­nym znaj­du­je się rów­nież sze­reg doku­men­tów, m.in. indeks  Uniwersytetu Jagiellońskiego, dowód oso­bi­sty, świa­dec­twa ukoń­cze­nia kur­sów woj­sko­wych, a przede wszyst­kim list  wysła­ny przez moje­go tatu­sia z obo­zu w Kozielsku wraz z koper­tą z sze­re­giem stem­pli urzę­do­wych oraz „tajem­ni­cza” kart­ka, któ­ra wró­ci­ła do mojej mamu­si lecz z ode­rwa­nym zdję­ciem.

Dziękuję Ci bab­ciu za tyle cie­ka­wych, choć smut­nych wia­do­mo­ści o moim pra­dziad­ku
Adamie Flisie.
To ja dzię­ku­ję Tobie, moja dro­ga, za zain­te­re­so­wa­nie się tą pro­ble­ma­ty­ką i wysłu­cha­nie mojej opo­wie­ści. Historia jed­ne­go czło­wie­ka – praw­dzi­we­go patrio­ty, któ­ry jak wie­lu z tam­te­go poko­le­nia kochał swo­ją ojczy­znę tak, że nie zawa­hał się oddać swo­je­go mło­de­go życia dla jej rato­wa­nia, może być wzo­rem dla współ­cze­snych Polaków.
Cieszę się bar­dzo, że naj­młod­sze poko­le­nie inte­re­su­ję się tymi dra­ma­tycz­ny­mi dzie­ja­mi naszej Ojczyzny. Wierzę, że dzię­ki wam pamięć o tam­tych cza­sach prze­trwa dla potom­nych, a sło­wo patrio­tyzm nie będzie jedy­nie zwy­kłym fra­ze­sem. Dzisiaj żyje­my w wol­nym kra­ju i może­my bez obaw gło­sić praw­dę histo­rycz­ną i pró­bo­wać odkry­wać tajem­ni­cę naszej histo­rii.

Zdjęcia z archi­wum Marii Kurzeji.